31 grudnia 2016

Last day in 2016

Na ostatni dzień roku zrobię wpis (kto by pomyślał:)
Nie będzie to coś wyjątkowego, pieczołowicie przygotowanego i zaplanowanego wcześniej, gdyż zwyczajnie brakło czasu i siły. Zresztą wpisy na blogu od jakiegoś czasu są sporadyczne. A że dziś siedzę ze spuchniętą połową twarzy, bo robioną miałam ósemkę i coś tam nie zostało do końca wyszlifowane a teraz drażni policzek i zrobiło się już zapalenie. Wyglądam jak miś Jogi :D
Już widzę jak będę prezentować się wieczorem. Trzeba obejrzeć tutoriale "jak umiejętnie zakryć włosami balon na twarzy" - polecacie coś? :P
Ale cóż, zdarza się. 
Za to chciałabym wam życzyć wszystkiego dobrego. Zawsze idźcie do przodu, spełniajcie marzenia i to jak najszybciej ,cieszcie się każdym dniem i nigdy nie patrzcie do tyłu ;)
To tyle kochani. Bawcie się dobrze dziś wieczorem.
I jeszcze kilka zdjęć to oddają świąteczny klimat ;)













10 października 2016

Venice life


Nie było tak źle w Wenecji. 
Oprócz kanałów, wąskich uliczek, masy ludzi, gołębi na Placu św. Marka i wszechobecnych 
gondolierów, bardzo podobało mi się pranie :D a raczej sposób jego wywieszania. System sznurków na kołowrotkach między budynkami, no genialna sprawa. Przyglądałam się kilka razy, jak to działa hehe. 
A tak całkiem serio, Wenecja ma swój klimat, ale jest już bardzo turystyczna. 
Spaliśmy w bardzo fajnej części, oddalonej od centrum. Dało się odczuć klimat lokalnego życia. 
Widok podpływającej łodzi pod kościół, w którym odbywał się pogrzeb, która jednocześnie była karawanem, jest nie do zapomnienia. Ale co się dziwić, jak tam wszystko odbywa się na wodzie i z wody.












fot. my iphone
t-shirt- Reserved %
szorty - Amisu sh
sandały - TK Max
okulary - Urban Outfiters

9 września 2016

My passion

No i znowu uszyłam. Do czego to zmierza ja się pytam :D :D
Nic na to nie poradzę, ale szalenie polubiłam szycie. I kiedy pomyślę, że jeszcze 3 lata temu nie potrafiłam prawie nic a większość rzeczy robiłam na czuja. To teraz mam wrażenie, że ciągle mało wiem...a jednak czegoś się nauczyłam.
Co zmieniło się w kwestii mojej pasji:
- jeden pokój w domu zamienił się w pracownię ( no prawie, bo pracownią, tego jeszcze nie można nazwać )
- z lumpexów przerzuciłam się na pasmanterie i sklepy z tkaninami
- w szafie pojawia się coraz więcej ciuchów "handmade"
- wydaje więcej kasy na gadżety do szycia niż na perfumy :D

Sukienka, trochę jak worek ale z cudownej tkaniny kupionej w Metry i Cemtymetry w Warszawie.
Musielibyście mnie widzieć jak wparowałam do tego sklepu. Walczyłam, żeby nie wyjść z belkami dzianin :D :D :D










sukienka - handmade
kapelusz - lumpex
buty - H&M