Przedstawiam wam efekt mojej miłości do szycia ;) Sweter, cardigan bądź narzuta nazwana przeze mnie kocem. Wykonane z grubej, dresowej dzianiny, trzeba dodać - z dużej ilości materiału. Nie zapinane. Posiada boczne kieszonki a to podstawa. I noszę ją bardzo często. Czyli nie wstydzę się swojego dzieła hehe ;)
Do
Slow Fashion Cafe zaczęłam uczęszczać na wiosnę ubiegłego roku. A marzyłam o tym od prawie dwóch lat. Chodziłam w okół jak lis. A to czasu nie było, a nie wiedziałam czy ma to sens a to coś tam. Miejsce jest genialne, szczególnie dla tych co chcą się nauczyć szyć.
Ostatecznie wiedziałam, że wyląduje na warsztatach szycia, bo bardzo chciałam się tam znaleźć. No
i tak się stało. Czy mam talent? Ja tego nie wiem hehe ;) Najbardziej zabawne jest to, że uwielbiam siedzieć i dziergać, kroić, zszywać, próć... Tak więc co czwartek śmigam po pracy, żeby się zrelaksować i odmóżdżyć ;)
Póki co mam zamiar kontynuować naukę. Do zaawansowanego poziomu jeszcze mi daleko. Chociaż wykroje z Burdy dziś już mi nie straszne :P
Nie wiem czy pamiętacie, ale pierwszą kreację, którą uszyłam pokazywałam wam
tutaj
Podejrzewam, że jeszcze się tu czymś pochwalę ;)
fot Beata Trzebiatowska
spodnie - Zara
blazer - handmade
t-shirt - River Island
botki - Allegro