Powiedzcie mi jak to jest, że człowiek jedzie do Ikei z planem kupienia tego co ma na liście (trzy pozycje) a wychodzi z siatą pierdółek? :D
Fenomen jak nic. Pudełka, świeczuszki, talerzyki, serwetki, foremki, itp. A większość to rzeczy, które muszą się znaleźć w naszym domu. Normalnie nie da się bez nich żyć-absolutnie hehe :) Oczywiście, po wyjściu już jest zaplanowana kolejna wizyta, ponieważ wiem co koniecznie "muszę" dokupić. Do tego klopsiki z żurawinowym sosem i fryteczkami, oczywiście kawa w zestawie i to wszystko na kartę IkeaFamily, bo jest taniej. No a przy wyjściu hot-dogi za zeta :D Te duperelki to jeszcze jeszcze, ale kupując mebel to już inna sprawa. Co do jakości mam sporo zastrzeżeń, no niestety. Może kiedyś do tego wrócę, przy okazji grubszych zakupów ;)
Tym razem wybrałam się na zakupy dotyczące imprezy, którą współorganizuję, czyli nie dla siebie. Jednak wróciłam z butelką na oliwę, 3 zapachowymi świeczkami (to wina zapachów, tak mnie skusiły ), foremką do pieczenia babki i małymi pojemniczkami do podróży. I tak jestem z siebie dumna, że skończyłam na 4 sztukach :)
No więc kiedy się wybieracie do Ikei? Zakładam, że z konieczności a nie dla przyjemności :D
Acha, sesyjke strzeliłam sobie przy okazji. W Ikea kupa luster to i kupa fotek typy selfie ;)
fot ja i Nadia wykonane srajphonem (czyt iphone)
kardigan - sh noname
rurki - Bershka
top - Cubus
tunel - handmade
kolczyki - vintage
pierścionek - H&M
buty - sh noname