24 września 2015

Wakacyjny mix nr 1

Naprawdę starałam się ograniczyć :D 
Grecja nie zawiodła i kasa w bankomatach była :P Słońce, jedzonko, cudowne widoki, ciepła-słona woda, wiatr a w powietrzu zapach ziół...same przyjemności. Kraj miliona kotów i bezdomnych psów, które leżały i ani drgnęły. Nie ważne jaka ilość ludzi by je zaczepiała ;)

Pierwszy tydzień urlopu spędziliśmy na jachcie, pływając po zatoce Sarońskiej. Udało się przybić do takich miejsc jak: 
- Epidavros, tam znajdziecie największy amfiteatr grecki - oddalony 14km od nabrzeża. I ku mojemu zaskoczeniu, owoce morza były mrożone!?
- Poros, piękna wyspa, wąskie wijące się po wzgórzu uliczki. Port bardzo 
długi i masa knajp ;)
- Hydra (czyt. się Idra), jedno z piękniejszych miejsc jakie w życiu widziałam. Niestety nie udało nam się zostać na dłużej, gdyż nie było miejsca w porcie. Ale chodząc przez jedynie godzinę po miasteczku piszczałam z zachwytu :D 
Wrócę tam!

Oprócz tego kilka zatoczek na nurkowanie i leżenie w wodzie. Ja mogłabym tak godzinami patrzeć na kolorowe rybki :D
Nie wspomnę już o wschodzie słońca na morzu. Wyjątkowe uczucie patrzeć na wychodzą z wody wielką pomarańczę ;)





















fot. Me & my Sony



5 września 2015

Shooper XXL

Hej ludzie jak się macie? Jak wasze samopoczucie? Bo u mnie prawdopodobnie wyśmienicie ;) Pisząc ten wpis byłam kilka godzin przed urlopem a teraz sam się wrzuca. 
Ot taka technologia. Normalnie wszystko samo się robi :D

Oznacza to, że leżakuję sobie gdzieś na jakiejś greckiej wyspie a wy pewnie macie z 18 stopni? Zgadza się? Ale ja wcale się nie chwalę. Wybaczcie mi ale jestem podekscytowana, gdyż to pierwszy 2-tygodniowy urlop w życiu jaki mamy z mężem. Śmiesznie, bo zawsze jeździliśmy na tydzień 
a tu nagle tyyyyleee leniuchowania :D

Dobrze, teraz trochę o tej mojej torbie. Uszyłam, niedawno taką wielgachną shooperkę. Wykonanie może nie w 100% idealne, bo już wiem, że ciężar moich gratów, które tam wrzucam nie jest proporcjonalny do 
przeszyć i przy ramiączkach trochę puszcza :D 
Znalazłam taki materiał co trochę w dotyku przypomina gumę i idealnie nadaje się na takie cuś. Do tego uszyłam sobie taką dużą wkładkę czy też saszetkę na zamek do środka, żeby mieć jakiś porządek. No ale nie zmienia to faktu, że problem z szukaniem rzeczy nadal jest, czyli wszystko w normie :D Tak czy owak torbiszcze noszę i jestem zadowolona. 

Uwaga - foty są nieobrobione. W sumie to nie wiem po co was o tym informuję ;)







torba - handmade
sukienka - COS
klapki - Mango
okulary - Tiger

1 września 2015

Oh my deer

Historia spodni w jelenie jest następująca. Dawno temu podczas jednej z wypraw na ciuchy natknęłam się na męską koszulę w jelenie. Koszula była jak na słonia. Kompletnie nie do noszenia 
bo w rozmiarze XXL (amerykańskim) ale te jelenie sprawiły, że ją kupiłam. Tak przyznaję się, raz na jakiś czas robię zakupy bez sensu. Nie rozumiem wtedy siebie ani tego co robię ale cóż, zdarza się :D
Koszula leżała jakieś około 3 lat. I dzięki Bogu zaczęłam szyć :P ;) Odgrzebałam koszulę, popatrzyłam na nią i pomyślałam - a co jeśli połączę ją z innym materiałem...tadam. Mam dresy w jelenie. Czy może być bardziej hipstersko :D

A koniec historii jest taki, że mam zamiar więcej takich wyprodukować hehe :D






fot. Gosia Kyrcz
spodnie - handmade
tshirt - H&M
balerinki - Topshop