16 czerwca 2015

Black dress in the wind

To ja w czarnej długiej sukience i nie, nie jestem zakonnicą. Ba! Powiedziałabym, że nawet czuję się w niej sexy. W końcu zależy co dla kogo oznacza "bycie sexy" nieprawdaż:D
Stoję sobie tak, wiatr wieje, makijaż mam znikomy bo i tak na fotkach go nie widać i Nadia Obiektywnie strzela mi foty. Trwa to nie dłużej jak 5min - bo co ja tam będę sterczeć i pozować ;) 
No ale kieckę chciałam wam pokazać. Mam ją już rok a nosiłam zaledwie trzy razy?  To jest moja pamiątka z wypadu do Tel Avivu. Dokładnie rok temu w czerwcu plażowałam w Izraleu z jednodniową wyprawą do Jerozolimy. 
Zauważyłam taką prawidłowość w temacie pamiątek z wakacji lub krótkich urlopów. Przywożę zazwyczaj jakieś buty lub jakiegoś ciucha no i oczywiście magnesy na lodówkę dla rodziny :D
A co do samej sukienki. Znalazłam ją w butiku, którego nazwy nie pamiętam. Myślałam, że zrobiłam zdjęcie ale na żadnym nie ma nazwy ;) W końcu wpadłam na to, że jest metka na sukience 
ale uwaga - nazwa się sprała :D :D Czyli trochę niechcący wpisałam się w trend "NO LABEL" ;)

Macie takie sukienki? Lubicie? 
Bo ja ją polubiłam, szczególnie kiedy mamy ekstremalne temperatury ;)







sukienka - ?
trampki - House
bransoletki - By Dziubeka, Modotikon

5 komentarzy: