Więc jaka jest moja historia szarości? Krótka lecz urocza. Bo to nawet nie jest historia lecz zwyczajna miłość hehe.
Ja po prostu nie mogę się rozstać z ciuchami w odcieniach szarości. I chociaż co roku na wiosnę pojawiają się takie "kolorowe ptaki" w sklepowych witrynach a trendy krzyczą
a to o dżungli lub o zwierzętach leśnych a ja i tak zawsze wracam do szarości. Kto wie, może kiedyś
ta historia się zakończy ale póki co trwa :D No fajny jest ten kolor i ten jasny szary wchodzący
w odcień błękitu i stalowa szarość również a przede wszystkim grafit.
Nawet w domu otoczona jestem szarymi akcentami: sofa, pufy, koc, lodówka :D Powiem wam,
że jest ok.
Tak więc moja szara a na dodatek dresowa sukienka, którą tu widzicie. Wygodna, bo to najbardziej sobie cenię
w ciuchach i minimalistyczna bo jakżeby inaczej ;) Polecam sklep z którego pochodzi - bynamesakke
Butik jest w Złotych tarasach, to dla tych co w stolicy ;)
fot. Nadia Obiektywnie
sukienka - bynamesakke
buty - River Island
komin - New Yorker
torba - Zara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz